Sesja poranna drugiego etapu II Międzynarodowego Konkursu Muzyki Polskiej im. Stanisława Moniuszki w kategorii pianistycznej stała pod znakiem kontrastu wyrazowego w grze poszczególnych uczestników. Duża dowolność w wyborze repertuaru sprawiła, że pianiści mogli zaprezentować się w rozmaitych interpretacyjnych odsłonach, choć nie każdy z nich na taką różnorodność się zdecydował.
Przesłuchania rozpoczęła rosyjska pianistka Ekaterina Richter, która postawiła na dynamiczny program grany mocnym dźwiękiem. Skupiona, pochylona nad klawiaturą, w pierwszej kolejności zaprezentowała trzy zaskakujące utwory z cyklu Triakontameron Leopolda Godowskiego: wijący się melodycznie, rozszczepiony między wysokimi i niskimi rejestrami fortepianu Memories, krótki, ulotny A Little Tango Rag i dosadny, pełen mięsistych basów Poëme Macabre. Dla tego ostatniego przeciwwagę stanowiła Toccata Miłosza Magina zawieszona na wysokich, ostrych dźwiękach. Richter z każdym taktem coraz bardziej umacniała się w skomplikowanych strukturach kolejnych utworów. Po Toccacie, chorale i fudze Magina złapała oddech w Mazurkach op. 50 Karola Szymanowskiego, by następnie powrócić z impetem w jego Serenadzie Don Juana. Rosjanka zakończyła występ dwoma utworami Moritza Moszkowskiego – lekkim, miękko zagranym Esquisse Vénitienne a-moll op. 73 oraz wykonaną w ogromnym skupieniu transkrypcją koncertową Chanson bohème z opery Carmen Bizeta. Moc i siła bijąca od gry Ekateriny Richter robiła wrażenie.
Zupełnie inaczej rozpoczął występ Ivan Shemchuk z Ukrainy. Po dłuższej chwili przygotowania zagrał pełen zadumy Walc nr 2 es-moll Stanisława Moniuszki. W przeciwieństwie do Ekateriny Richter, która szybko przechodząc do kolejnych kompozycji cały czas utrzymywała napięcie, Shemchuk wydłużał przerwy między utworami, traktując je całkowicie oddzielnie. Bardzo szybko jednak ożywił występ Dwunastoma etiudami op. 33 Karola Szymanowskiego, które pod jego palcami osiągnęły niesłychaną intensywność wyrazu. Najciekawsze utwory pojawiły się w drugiej części programu: romantyczna Sonata c-moll op.10 Henryka Pachulskiego pełna brunatnego, agresywnego niemal dźwięku oraz przepiękna kompozycja Mieczysława Karłowicza Chant de mai., w której odezwała się zarówno melancholia ukazana wcześniej w walcu Moniuszki, jak i dynamiczność etiud Szymanowskiego, co stanowiło dobre podsumowanie całego występu Shemchuka.
Kolejność przesłuchań sprawiła, że szczególnie wyraźny kontrast dało się odczuć między Ivanem Shemczukiem a następnym uczestnikiem Mikołajem Sikałą, który właściwie cały swój program oparł na dźwięku pełnym refleksji i delikatności. Taki rodzaj gry polski pianista zaproponował już w pierwszym utworze Ave Maria op. 50 nr 1 Ludomira Różyckiego kontemplując dźwięki i budując nastrój dla dalszych kompozycji. Chant d’amour G-dur Ignacego Jana Paderewskiego zabrzmiało tak, jakby pianista na bieżąco tworzył ten utwór, myśląc o każdej kolejnej nucie, kreując własną przestrzeń i przedłużając trwanie dzieła poprzez trzymanie ostatniego akordu. Dużo zadumy i refleksji pojawiło się także w Szeherezadzie op. 34 z cyklu Maski Szymanowskiego – w porównaniu do dwóch kolejnych jej wykonań następnych uczestników była to interpretacja nad wyraz intymna. Sikała zakończył występ fantastyczną, pełną kolorów Suitą jawajską Godowskiego.
Michał Karol Szymanowski zdecydował się na dość przekrojowy program: z dużą pewnością siebie otworzył występ efektownym Polonezem triumfalnym As-dur op. 21 Józefa Wieniawskiego, a następnie wykonał Legendę As-dur op. 16 Paderewskiego. Po Vers l’azur op. 39 Zygmunta Stojowskiego usłyszeliśmy po raz drugi w czasie sesji porannej Szeherezadę Karola Szymanowskiego, tym razem bardziej zwartą, żwawo idącą do przodu z szybkimi przebiegami granymi pewnym dźwiękiem. Na uwagę zasługuje zakończenie Szeherezady, do ostatniej nuty trzymające słuchacza w napięciu. Jako ostatni utwór Michał Szymanowski wybrał ciekawie zdynamizowany Tryptyk polski Miłosza Magina i zagrał go zadziornym dźwiękiem wprowadzając w drganie całą klawiaturę fortepianu.
Ostatnim uczestnikiem sesji porannej był Jakub Cetnarowski, którego gra odznaczała się niewymuszoną nonszalancją i dużą dozą naturalności. On również zdecydował się na wykonanie Szeherezady, w jego ujęciu zabrzmiała wartko, szybko rozbłysła w początkowych taktach i prędko zgasła na ostatnich dźwiękach. W dalszej części pianista zaproponował Thème varié op. 26 Władysława Żeleńskiego, konsekwentnie przeprowadzając słuchaczy przez kolejne wariacje. Zagrał też utwory Ignacego Friedmana – bardzo kameralne Klavierstücke op. 27, ich część ostatnia Im Volkston stanowiła jeden z niezwykłych momentów dzisiejszych przesłuchań. Sama melodia grana prawą ręką wprowadziła chwilowy nastrój zawieszenia i pozwoliła na chwilę wytchnienia od dynamicznych, gęstych, złożonych utworów rozbrzmiewających przez całą sesję poranną. Pianista zakończył występ skocznym, przejrzystym Krakowiakiem A-dur op. 14 nr 4 Friedmana wykonanym nad wyraz swobodnie i radośnie.
Autor: Zofia Kubaszewska