Uczestnicy warsztatów dziennikarskich w ramach III Międzynarodowego Konkursu Muzyki Polskiej wiele razy musieli sobie odpowiedzieć na to pytanie. Nie ulega wątpliwości, że czasy do uprawniania krytyki muzycznej nie są najlepsze.

Do udziału w warsztatach zgłosili się studenci i absolwenci kierunków muzycznych (przede wszystkim teorii muzyki i muzykologii, ale także kompozycji i dziennikarstwa) z różnych ośrodków w Polsce (Warszawa, Bydgoszcz, Wrocław, Kraków, Gdańsk, Katowice). Większość z nich miała już za sobą doświadczenia dziennikarskie, kilka osób publikowało teksty w prasie muzycznej („Ruch Muzyczny”), niektórzy pracowali także w instytucjach muzycznych.

Recenzje z koncertów muzyki klasycznej właściwie nie pojawiają się już w prasie codziennej – a nieliczne wyjątki można uznać za potwierdzające regułę. Niewiele wątków związanych z muzyką poważną znajdziemy też w tygodnikach, pozostaje oczywiście prasa branżowa, ale ta trafia do wąskiego grona zainteresowanych. Są jeszcze media społecznościowe, blogi i podcasty, ale i tych na interesujący nas temat jest w Polsce niewiele.

Jednak potrzeba wymiany myśli o muzyce jest wielka. By umożliwić taką wymianę, trzeba znaleźć język na tyle komunikatywny i plastyczny, by oddać to, co myślimy, gdy kończy się wykonanie.

Dlatego właśnie pierwszym zadaniem uczestników warsztatów, było intensywnie słuchanie przesłuchań konkursowych, a zaraz po ich zakończeniu spisywanie myśli, wrażeń, krytycznych uwag lub tylko relacjonowanie występów w kolejnych sesjach. Znalezienie swojego języka i sposobu przekazu wymaga czasu, ale już chęć podzielenia się z innymi słuchaczami swoimi wrażeniami pod dwóch dniach przesłuchań stała się naturalną potrzebą, realizowaną niekoniecznie na papierze, ale rozmowach w przerwie na obiad czy po wieczornych przesłuchaniach.

Podczas trwającego 3 dni pierwszego etapu konkursu sześcioro uczestników napisało ponad 12 tekstów. Praca nad językiem, stylem, ale przede wszystkim nad klarownością przekazu i nieukrywanie swoich odczuć, wrażeń czy ocen za zgrabnymi związkami frazeologicznymi czy wyszukanymi epitetami.

fot. Filip Błażejowski

Kolejnym etapem była praca z tekstem przed mikrofonem. Czytane na głos recenzje mogły zaskoczyć nawet samego autora. Dodatkowa trudność wynikała z konieczności kontrolowania głosu i odpowiedniego interpretowania własnego tekstu, który musiał brzmieć wiarygodnie i przekonująco.

Wielu uczestników najbardziej obawiało się jednak pracy przed kamerą, za którą stanął specjalista ds. mediów społecznościowych – Krzysztof Wargenau z NIMiT. Uczestnicy warsztatów podczas półgodzinnych sesji, prezentowali krótkie (trwające ok. minuty) wypowiedzi dotyczące przebiegu konkursu. W krótkiej formie zwracaliśmy uwagę na odpowiedni dobór słów, sposób prezentacji tekstu, a także naturalności i umiejętność nawiązania kontaktu z potencjalnym odbiorcą.

I jakby tego  było mało, na zakończenie odbyła się jeszcze debata radiowa (na razie jednak pozostająca w archiwum prowadzącej warsztaty), podczas której wspólnie podsumowaliśmy konkurs.

Główną motywacją uczestników było rozwijanie warsztatu dziennikarskiego, przede wszystkim w formach pisanych. Z pewnym zaskoczeniem przyjęli także propozycję pracy przed mikrofonem i kamerą, ale podkreślali, że wiele im to doświadczenie dało. Wartością dodaną okazało się także spotkanie kolegów i koleżanek z innych ośrodków akademickich.

Upalny tydzień w Rzeszowie był niezwykle intensywny, jestem jednak przekonana, że z sześciorgiem uczestników tego „obozu kondycyjnego” moje zawodowe ścieżki przetną się jeszcze nieraz.

Agata Kwiecińska